Tak wyglądało krzesło przed
Niby nie jest źle, ale mnie się jakoś opatrzyło. Zatem pełna chęci i zapału, z papierem ściernym w dłoni zabrałam się do pracy. Jak się jednak okazało poprzedni właściciel krzesła nie żałował farby i papier ścierny to nie było to czego trzeba było tu użyć. Wiem, że niektórzy może i nie pochwalą tego pomysłu, ale uznałam, że szpachelka do kładzenia gipsu sprawdzi się lepiej w roli "drapaka". Udało się, farba zaczęła odchodzić.
Parafrazując stare powiedzenie : Pierwsza noga za płoty! ;) (Lekko nie było)
Gdy wszystkie nogi były w miarę oczyszczone przyszła pora na szlifowanie i wygładzenie ewentualnych nierówności i niewielkich pozostałości farby.
Gotowe do bielenia.
i po
(tam gdzie drewno stykało się z obiciem, zabezpieczyłam materiał taśmą malarską aby się nie pobrudził w trakcie pracy)
Końcowy efekt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa :):)